Posty

Czternasta Pokuta

 ~**~   W ciągu następnych dni chodziłem do pracy i odbudowywałem siedzibę Niszczycieli Dusz. Moi podwładni... dziwaczne uczucie być dowódcą - nadal mnie nienawidzą i nie szanują. Nawet, gdy po wielu godzinach trudów naprawiłem sypialnie niszczycieli i kuchnię, nie usłyszałem żadnego dziękuję, mam to gdzieś, czy zdechnij. Chociaż nie, to ostatnie było, dosyć dosadnie. Nie otrzymaliśmy zadań od Królów, Władcy Demonów czy Śmierci, więc przez parę dni podróżowałem między światem ludzi i demonów. Byłem na kawie z moimi dobrymi znajomymi z policji. Armando ciągle mówił o Ursie, a Osborne próbował uprzykrzyć mi życie swoją obecnością. Zaliczyłem także randkę z Marylin. W piątek po pracy spotkaliśmy się na rynku i poszliśmy na parę drinków. Bawiliśmy się bardzo dobrze. Odkryłem, że moja kierowniczka potrafi pić. Potrafi przez duże P. Później przeszliśmy się po parku i nie mam pojęcia czemu, umówiliśmy ponownie. Zgodziłem się z nieznanych mi osobiście powodów. W końcu jest człowiekiem...

Trzynasta Pokuta

~**~  - Demon - usłyszałem niepewny, możliwe znajomy głosik za drzwiami. Zwlokłem się z łóżka. Chwilę zajęło mi zrozumienie, gdzie jestem. Duże łóżko, ogólny mrok i brak kanapy z wystającymi sprężynami wprowadził mnie w dekoncentracje. Dotarłem do drzwi, ziewając zawzięcie. Po drugiej stronie stała Ursa. Obejrzała mnie od stóp do głów. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jestem bez koszulki. Skrzywiłem się i wróciłem po brakującą część garderoby. - Wejdź na czas rozmowy - rzuciłem przez ramię.  Kobieta z wahaniem przekroczyła próg. Milczała, oglądając wnętrze i przyzwyczajając się do nowej rzeczywistości. Wykorzystałem sytuację i wciągnąłem na siebie koszulkę.  - Przynajmniej to miejsce się nie sypie - porównała moje siedziby z resztą rezydencji. Wzruszyłem ramionami - Zostałeś szefem tego miejsca. Gratulacje. Pokazałem jej moje "zadowolenie" wyrazem twarzy. Prychnęła kpiąco, przysiadając na biurku. Odwróciłem się do lustra, z którego została połowa ramy i cztery większ...

Dwunasta Pokuta

~**~ Wpatrywałem się tępo w przerażoną Ferenę. Starszy od Króla Demonów. Starszy. Wybuchłem nieprzemijającym, histerycznym śmiechem. Rozbolał mnie brzuch, zgiąłem się w pół, mało nie spadając ze skały, na której siedziałem. Pamięć mam zamgloną, ale chyba widziałbym, że jestem jednym z demonów starego pokolenia. Jakieś strzelanie w kościach, ból w krzyżu, czy problemy z oddawaniem moczu. Żadanego z powyższych. Spojrzenie demonicy zmieniło się na niepojmujące. Inni także trzymali dystans. Opanowałem się i zamilkłem. Aozora podeszła do mnie sprawdzając, czy nie mam gorączki. Zrzuciłem jej dłoń z czoła. Demony nie chorują... jakby. Wstałem i bez słowa ruszyłem do rezydencji. Minąłem mięśniaka o miodowej cerze i kopniakiem otworzyłem, uchylone i tak drzwi. Poruszyłem głową, strzykając karkiem. Irytowała mnie seria spojrzeń za plecami. - Długo jeszcze macie zamiar się gapić? - mówiłem o ton niżej, prawie warcząc - Przygotujcie się do następnej misji i zejdźcie mi z oczu. - Ale Demon... - dem...

Jedenasta Pokuta

~**~ Pojawiliśmy się w przestronnej komnacie, gdzie znajdowała się jedynie szarość. Szare ściany, szara podłoga, szare meble, o i kto by przypuszczał szary dywan. Normalnie zaskoczenie, aż mi dech zaparło. Złapałem pobliskie krzesło i usiadłem ciężko. Ferena i Aozora po chwilowym otępieniu przysiadły na podłodze, bo pozostałe miejsca siedzące były zajęte przez Trzy Filary i dwie podobizny Shuna. Ciekawe czemu jest tu jego brat. Spiąłem się delikatnie. Jeżeli starszy bliźniak zbierał dusze, to Jinse zajmował się ich niańczeniem. Koleś jest spoko, ale przez swoją robotę wyrobił sobie paskudną przypadłość: rozdwojenie jaźni. Natomiast z jego alter ego wolę się nie spotykać. Nigdy. Obserwowałem otoczenie, próbując zrozumieć, gdzie jestem. Piątka Nadludzkich Istot przyglądała mi się ze stoickim spokojem. Mogliby już powiedzieć czego chcą i zostawić mnie w spokoju. Shun uśmiechnął się do mnie. Trochę przerażające. No serio, jak można mieć tak białe zęby? To nienaturalne. Westchnąłem. ...

Dziesiąta Pokuta

~**~ Kończyłem składanie papierów i szafek, które zniszczyłem w napadzie złości. Nie posiadam mocy kreacji, ale zdolność do łączenia i kopiowania wcześniej zobaczonych przedmiotów bardzo się przydała. Usłyszałem ciche postukiwanie na schodach. Odłożyłem aktówkę trzymaną w rękach, kiedy moja kierowniczka pojawiła się w drzwiach. Marylin nie jest jakoś znacząco piękna czy urodziwa, mimo to poruszając się korytarzem przyciąga wzrok wszystkich obecnych. Jej surowy wygląd, mocny charakter i dusza wojownika sprawiają, że jest idealną szefową. Wiedzą to wszyscy, z którymi kiedykolwiek pracowała. Plotki i historię na temat przeróżnych sytuacji, w których wykazała się niesamowitą inteligencją i kreatywnością krążą nie tylko w naszej gminie, ale także wielu innych. Podszedłem do biurka i uśmiechnąłem się do „kobiety ze stali". Marylin jako jedna z niewielu zarządza dwoma wydziałami: ewidencją i archiwum. Nie żeby z archiwum miała większe problemy, w końcu ma tutaj tylko jednego pracownik...