Szósta Pokuta

 ~**~
Powiedzcie, zostaliście kiedyś zaciągnięci gdzieś siłą? Ja niejednokrotnie, ostatnim razem obiecałem sobie, że już więcej się to nie powtórzy, ale jednak.  
Poszedłem za Strażnikiem. Nie żebym miał jakiś wybór. Po tym jak zmienił postać jego moc diametralnie wzrosła. Myślałem, że zginę na miejscu. Głupi Ukryci. Ach, Ukryci to taka rzadkość wśród magicznych istot. Otóż ich moce ukazują się dopiero po Przeistoczeniu i zwykle energia źródła diametralnie wzrasta. Gdy po mnie przybył dałbym mu nie więcej niż 1000 punktów zdolności, ale kiedy kur... się przemienił osiągnął pie... 1 985. 
Przez ostatnie lata nie działo się nic, byłem zadowolony. Nic mnie nie interesowało, miałem wszystko w dupie. Ale oczywiście, do mojego życia musiała wetknąć nos Ferena. Spiorunowałem demonice spojrzeniem, a ta wzdrygnęła się i rozejrzała zdezorientowana. Cholerna smarkula. Wszystko jej wina. Znajdujemy się w jednym z korytarzy prowadzących do Sali Dusz, po nazwie można się domyśleć co się tam znajduje. Upierdliwe to wszystko, ale nie miałem wyboru. Dostanie się tu nie jest łatwe. Jeśli nie masz specjalnej przepustki, a tylko przesuniesz palec przez wrota, już masz na głowie tabun Strażników. Spiorunowałem wzrokiem, jak mu tam był? Orjel? Nie. Ordel? Nie. Już wiem Mikołaj! Nieee. Ach, pamiętam Orhel. Tak więc przewiercam wzrokiem plecy Orhela idącego parę metrów przede mną, a ten ku mojemu rozbawieniu reaguje, jak Ferena. Jedyna różnica to fakt, że spojrzał na mnie i wyglądał jakby miał ochotę nadziać mnie na swój miecz. Przepraszam katanę. Bo to była katana, nie? Stary jestem, już stulecie na karku mam, pamięć nie ta sama. Zirytowany Strażnik odwrócił się i ruszył w dalszą drogę, a ja dla zabawy powtarzałem od czasu do czasu tą samą akcję, to na demonicy, to na demonie. 
Zabawa się skończyła, kiedy zobaczyłem ogromne, ozdobione złotem, srebrem i wszystkim co szlachetne, otwarte wrota. Wkroczyliśmy do środka, skrzywiłem się, gdy zostałem oślepiony przenikliwym światłem panującym w Sali Dusz. Nie jest ona jakoś specjalnie urodzajna. Nie musi, Kamień Dusz świeci takim blaskiem i pięknem, że przyozdabia całe pomieszczenie. Poza tym kafelki są wyłożone minerałem skupiającym światło i odbijającym je w odpowiednim kierunku, co nadaje pomieszczeniu, jeszcze większy podziw. Budynek Sali leży na bazie sześciokąta, mury nie są grube, ale za to cholernie mocne. Wiem co mówię. Na środku jest ogromny prostokąt przyozdobiony wszystkimi odcieniami źródeł, jakie istnieją. W samym centrum na kolosalnym podwyższeniu znajduję się sprawca całego tego zamieszania i mój najgorszy wróg w sprawie "nic nie robienia". Za każdym razem, gdy chcę "nic nie robić" on mi dowala jakieś wspaniałe zadanko. Nadal mam do niego wąty o tą sprawę z uczennicą. Ferena jest zbyt domyślna i upierdliwa. Westchnąłem. Na brzegach prostokąta znajdują się strażnice. Codziennie Strażnicy zmieniają się na wartach. Pilnują Kamienia, a także żeby nikt poza Królami nie wszedł na Płyty Źródeł, czyli do wcześniej wspomnianego prostokąta. To tak zwane święte miejsce. Dookoła Zakazanego Terenu (prostokąt) znajduję się Śnieżna Drużka. Nazywa się tak, ponieważ po pierwsze okala Kamień Dusz na bazie ośmiokąta, po drugie jest śnieżobiała, a po trzecie światło sprawia, że  niebo wygląda, jakby spadały z niego tysiące tycich płatków śniegu. Nieziemski widok. Na samym końcu sali, czyli naprzeciwko wejścia i za Kamieniem Dusz, znajdują się miejsca Wielkiego Sądu. W skrócie, Królowie nacji zasiadają w radzie, która stawia wyroki wszystkim nieziemskim istotom. To tak na chłopski rozum wytłumaczone.
Orhel poprowadził nas po Śnieżnej Drużce. Dawno nią podróżowałem. Dla Fereny jest to pierwszy raz. Wygląda na zafascynowaną. Tyle dobrze dla mnie, będę miał jej czym dopiec, kiedy będzie mi przeszkadzać w drzemce. 
Przeszliśmy w milczeniu te kilka dobrych metrów. Naszym celem były zdecydowanie miejsca rady. Znowu się skrzywiłem. No pięknie, miałem nadzieję, że już więcej nie zobaczę tych zgredów. Stanęliśmy w samym centrum, tak aby wszyscy mogli nas widzieć. Na sali, są wszyscy, dosłownie wszyscy. Nie widziałem tylu Królów w jednym miejscu, od, od... dawna. Ech, jednak nie, sorki, po dokładniejszym przyjrzeniu stwierdzam, że jednak nie ma każdego. Brakuje Lucyfera Władcy Piekieł oraz Diabłów, Archanioła Michała, Gabriela oraz Razjela panów Nieba oraz Aniołów i Archaniołów. Zastępy aniołów zwykle są liczne, a i tak od czasu do czasu pokaże się tylko jeden z nich. Dzisiaj nie ma żadnego. Pewnie uznali, że to nie warte zachodu. Nie dziwię im się. Jak już wiecie jestem prawie najniższy w rankingu, to cud, że mam uczennice, a teraz jeszcze dostaję wezwanie od jednego z Królów i jak mi wiadomo samego Kamienia Dusz. Co za utrapienie.
Mimo czwórki nieobecnych, pojawiło się wiele ważnych osobistości. Na przykład taka Królowa Elfów powabna, piękna, kobieta, o nieskazitelnej cerze, na którą ma chętkę każda żyjąca, a nawet martwa istota. Jest zgrabna, wysoka, wręcz idealna. Ciemno zielone oczy, prawie czarne, przeszywają cie na wylot, do tego białe, gładkie, jędrne włosy opadające aż do ziemi, związane w warkocz przyozdobiony kwiatami i liśćmi. Wcześniej mówiłem, że ma jędrne włosy, nie? Cóż nie tylko. Wyszczerzyłem się w duchu. Suknia długa, sunąca po ziemi, ma także wspaniały dekolt i duże wycięcie z przodu odkrywające nogi. Można podziwiać, nie zaprzeczę. Sukienka została wykonana ze skóry i zszyta pajęczą nicią, natomiast płaszcz z wielkim kapturem, który zarzuciła na ramiona, wykonany z liści i innych leśnych roślin, ukrywał jej nieziemskie oblicze w cieniu. Wziąłem głęboki wdech. No i jest, zapach lasu, zapach władcy potężnego i niebezpiecznego. Cała Pani Elfów. 
Kolejnym przywódcą wartym uwagi jest Królowa Wróżek. Całkowicie różni się od poprzedniczki. Wróżka posiada brzydki oliwkowy kolor skóry, którą przyozdabiają przeróżne tatuaże, o odcieniu militarnej zieleni. Wydaje się drobna, delikatna, jakby miała rozpaść się w dłoniach lecz to tylko pozory. Włosy zaczesane do tyłu wyglądają, niczym gałęzie opadające na ziemię. Odziana w w rozkloszowaną sukienkę, zrobioną w gorsecie z polnych kwiatów, natomiast w spódnicy z trzcin i traw. Drobne stópki ukrywają buciki z bawełny. Wygląda to doprawdy uroczo. Ostatnim, a zarazem najbardziej kobiecym elementem wróżkowego ciała są duże, bardzo delikatne skrzydełka. Większość istot uważa ją za szkaradną, wręcz straszną, jednak dla mnie jest fascynująca. 
Te dwie kobity są cholernie potężne. Weźmiesz spojrzysz jednej w oczy, a nie zobaczysz już więcej ani wschodu, ani zachodu Słońca, choć to zależy też od ich kaprysu. Kobieta zmienną jest. Nie? Poza nimi warci przyjrzenia się bliżej są, a przynajmniej na razie, nigdy nie wiadomo czy w jednej sekundzie inni nie staną się równie warci uwagi co reszta. No, ale Władca na którego warto jeszcze spojrzeć to Królowa Potworów, jest szkaradna, ale zarazem czuła,kochająca i bezwzględna. Ciało tej suwereny zostało przeklęte przez stworzenia polujące na jej siostrę bliźniaczkę. Została zauroczona jeszcze w łonie matki, a jakoż że przeciwnik nie wiedział, iż dzieci jest dwójka przez przypadek zainfekował nie tą siostrę co trzeba. Pomimo tej sytuacji, Ragnarok, bo tak brzmi imię naszej pani, nie znienawidziła bliźniaczki, wręcz przeciwnie, bardziej ją pokochała. Z szacunku do niej i innych zebranych (większości) nie opiszę, jak wygląda ciało naszej potworzycy. W sumie i tak niewiele by mówić. Królowa założyła brązową szatę z kapturem i materiałową maskę na pół twarzy zasłaniają wszystko oprócz oczu. Mogę wam zdradzić tylko tyle, iż jej żółto, złote spojrzenie jest niczym u najgorszej i najstraszniejszej bestii chodzącej po tym świecie. Najzwinniejszego, najpotężniejszego drapieżnika żądnego krwi.
Kolejna Królowa Magicznych istot, jedna z najpotężniejszych osób w tym pomieszczeniu. Trzyma w ryzach wszystkie magiczne istoty. Kiedyś wam powiem które rodzaje się do nich nie zaliczają, bo gdybym miał mówić na odwrót to w życiu bym nie skończył. Zerknąłem na Królową Istot, nasze spojrzenia się spotkały. Poczułem jej potęgę, harmonijne brzmienie głosu, mimo że nie odezwała się nawet słowem. Obserwowaliśmy się nawzajem, aż w końcu oboje w uznaniu kiwnęliśmy sobie głowami i odwróciliśmy głowy w przeciwne strony. Cóż nie opisze jej wam jest zbyt specyficzna, poza tym trudno opisać kogoś idealnego. Trochę, jak próba przedstawienia wyglądu Boga. W sumie o ile dobrze pamiętam Królowa jest córką anioła, więc wnuczką Stwórcy. Tym bardziej nie dam rady z opisem. 
W sumie cały czas opisuje kobity. He he, widać kto tak naprawdę rządzi w tym wymiarze. Ostatni, Król Demonów, który niestety nie jest powabną damą i którego wolałbym, ażeby tu nie było. Ach. Hierarcha jest bardzo przystojny, choć trudno określić ile ma lat. Patrzysz prawym okiem wygląda na trzydziestkę, lewym na nie całą dwudziestkę, mrugniesz na porządnego dwudziestolatka. W skrócie to wcale nie takie łatwe. Oczy są koloru niebieskiego, jednak wiem, że na twardówkę (część oka) zostało nałożone zaklęcie iluzji. W normalnych okolicznościach byłyby czarne, jak smoła i świeciłoby w nich szaleństwo. Każdy demon posiada rogi, przez większość czasu mamy je wsunięte do czaszki, aby nie straszyć przechodniów. "Czułki" mężczyzny są długie i ostre. Niestety, ale serio jest potężny. Dzisiaj ubrany został w pełną, czarną zbroje... i śmierdzi krwią. Wcale tego nie ukrywa. Reszta też to wie, jednak nie reaguje w żaden sposób.
 Poza tą piątką jest wielu sędziów, których lepiej się lękać lecz albo nie mam siły na ocenianie ich mocy albo po prostu jestem leniwy. Obstawiam oba.
Rozejrzałem się po zajętych tronach i zamarłem. Jak mogłem ich wcześniej nie zauważyć. Wszystkie "Trzy Filary ", "Trojaczki" i jak ich tam zwą, są tu teraz. Trzy Filary, inaczej nazywane Czasem, Życiem i...
...Śmiercią.
Zabijcie mnie błagam.
~**~

Komentarze