Siódma Pokuta
~**~
Obserwuję Śmierć. Żadnych oznak rozpoznania. Udaje, że mnie nie zna. No dobra teraz jestem zirytowany. Mam do niej kilka pytań. Cholerna wiedźma, nie obrażając tych wspaniałych istot. Odwróciłem wzrok od jednego z Filarów. Znowu spojrzałem na zebraną hołotę. Nie odrywali od nas oczu nawet na chwile, a raczej nie odrywali ich ode mnie. Co znowu zrobiłem? Przecież starałem się nic nie zepsuć. Nie wiem czemu, ale w tej chwili pojawiła mi się w głowie przerażająca myśl. A co jeżeli chodzi o Midori? Nie mogę im nic powiedzieć, a zwłaszcza pomyśleć. Wyczyściłem umysł. Część władców poruszyła się niespokojnie. Próbowali dorwać mi się do głowy. Dobrze, że zareagowałem zawczasu. Usatysfakcjonowany odwróciłem się w stronę Króla Demonów i moja satysfakcja ulotniła się w mig. Uśmiecha się od ucha do ucha.
- Czy wiesz czemu tu jesteś – zaczął dyskusję.
- Nie bardzo – odparłem jakby nigdy nic. Poczułem jak obok Ferena wciąga powietrze – jedyne o czym mnie poinformowano to... ou.
Poczułem jak łokieć wbija mi się w żebra. Przerwano mi w najlepszym momencie, obstawiam, że właśnie dlatego. Spojrzałem na demonice, która jest sprawczynią mojego bólu. Moje mordercze spojrzenie nie robiło na niej wrażenia, wręcz przeciwnie znowu nastawiła się na atak. Szybko się wyprostowałem i powstrzymałem uczennicę przed kolejnym ciosem. Orhel, który delikatnie zdezorientowany stał, jak kołek, teraz złapał Ferenę i odciągnął na bok. Pomimo całego tego zamieszania władcy nawet nie drgnęli. Czasami stają się przerażający, w sumie zawsze tacy są. Jedyną osobą, która postanowiła wyróżnić się od reszty okazała się Śmierć. Mogę się założyć o duszę, że śmieje się pod kapturem. Jej rodzeństwo też to zauważyło, bo patrzyło na siostrę z niedowierzaniem. Trzy Filary rzadko ukazują emocje. Zdarza się to tylko w ich rodzinnym gronie.
- Wracając do rozmowy – zacząłem rozmasowywać miejsce, w które oberwałem – dowiem się o co chodzi?
- Może trochę grzeczniej – żachnął się Król Demonów – pamiętaj, że nadal masz dług do spłacenia.
Nie lubię go.
- Odwróć się – odezwała się Królowa Magicznych Istot, niespotykany ton głosu.
Zrobiłem, jak kazała. Takiej kobiecie się nie odmawia. Ach, przez to ostatnie zamieszanie zaczyna mi odbijać i charakter mi się zmienia. Muszę się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech.
- Powiedz co widzisz?
Uniosłem brew, ale się rozejrzałem.
- No cóż – mruknąłem – moja durna uczennica, która stoi pod rękę z durnym Strażnikiem, całkiem niezła z nich parka. Oboje tak samo upierdliwi – usłyszałem warknięcie ze strony Fereny – Zakazany Teren, wieża i... kochany Kamień Dusz.
- Za mało przyjrzyj się dokładniej – tym razem odezwał się ktoś inny.
Westchnąłem, utrapienie.
Przyjrzałem się dokładniej Płytom Źródeł. Kolory mieniły się dzięki światłu pochodzącemu z Kamienia Dusz. Gdy dotarłem wzrokiem do czarnej płyty, stało się coś niemożliwego, zmieniła kolor. Przeleciałem spojrzeniem po innych kamieniach. Barwę zmieniła tylko czerń, natomiast kilka innych odcieni, zaczęło zanikać. Podszedłem bliżej, usłyszałem ostrzegawczy szelest broni. Zatrzymałem się przy samej krawędzi Zakazanego Terenu. Strażnicy dokoła stali w gotowości, nawet młodzik puścił demonicę i wyciągnął broń. Nie zwracając na nich uwagi ukląkłem i dotknąłem zielonego źródła. Zaświecił mocniej po czym wrócił do poprzedniej postaci.
- Nie mam pojęcia co to ma wspólnego ze mną – podniosłem się z klęczek. W tej samej chwili poczułem cztery ostrza na skórze - prosiłbym o odwołanie waszych psów.
Zauważyłem kątem oka, jak ktoś macha ręką, a Strażnicy wracają na stanowiska. Odetchnąłem niewidocznie.
- Tego właśnie nie jesteśmy pewni – podszedłem z powrotem do siedzeń rady – czy mógłbyś nam to wyjaśnić?
Królowa Elfów wyciągnęła ze swojego dekoltu księgę. Nie mam pojęcia jak to się tam zmieściło, ale nie powiem niezła kryjówka. Choć każdy szanujący się facet od razu ją wywęszy. Książka nie była duża, za to stara i zniszczona. Zbliżyłem się i wziąłem papirus z rąk władcy. Tytuł zatarł się, więc na początku nie zrozumiałem co mam w rękach. Dopiero kiedy otworzyłem ją na pierwszej stronie zobaczyłem wypisany dużymi literami napis. Zamarłem.
- Skąd to macie? – w moim tonie słychać groźbę.
Normalnie nie powinna zastraszyć nawet mrówki, ale teraz. Wszyscy władcy mieli strach w oczach. Jako pierwszy odezwał się Król Demonów.
- Jeden z naszych ludzi znalazł to w czasie ostatniej misji. Nasi naukowcy przestudiowali tą księgę, ale nie mogli zrozumieć nic, oprócz dwóch pierwszych zdań - zaczął uspokajać oddech. Widocznie uznał, że to co stało się przed chwilą to zwykły przypadek - Odkąd książka została otwarta, z Płytami Źródeł zaczęło dziać się coś dziwnego, nie wiemy co robić. Właśnie dlatego wezwaliśmy ciebie.
- Niby dlaczego mnie? Jestem słaby i do tej pory nikt poza Władcą Demonów nie zwracał na mnie uwagi.
- Nie zgrywaj niewiniątka, znamy twoją tajemnicę – wydarł się jeden z radnych.
Chciałem zapytać jaką, ale...
- Znasz język, w którym napisano ten tom – istotą, która wypowiedziała to krótkie zdanie jest osoba, która właśnie zniszczyła mi życie, Śmierć.
Nie ma co udawać, że nie ma racji. Komu uwierzą mi nędznemu, podrzędnemu demonowi, czy samemu Azraelowi, posłańcu samego Boga.
- Skąd masz takie informacje?
- Pamiętaj Demonie, że ja i moje rodzeństwo jesteśmy na tym świecie dłużej niż ktokolwiek. Wiem o tobie wszystko.
Przewertowałem zniszczone strony jeszcze raz.
- Czyli chcecie tylko abym przetłumaczył zawartość tej księgi? – pomachałem przedmiotem.
- Owszem, tego od ciebie oczekujemy.
Zapadło długie milczenie.
- Nie zrobię tego.
W Sali rozpętało się piekło. Władcy zaczęli krzyczeć, że powinienem zginąć, Ferena że jestem idiotą, a Filary przyglądały mi się uważnie.
- Masz to zrobić!!!
- Nie – odmówiłem – znajdźcie kogoś innego do tej roboty, oprócz mnie jest sporo osób które mogą to przeczytać.
- Na przykład kto?
- Oni – wskazałem Trojaczki siedzące na górze. Hałas ucichł, wszyscy skupili się na rodzeństwie – a teraz wybaczcie, ale będę się zbierać.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do wyjścia. Niestety nie uszedłem daleko. Jakiś metr od Zakazanego terenu poczułem, jak opuszczają mnie siły. Stałem się senny. Zanim się spostrzegłem straciłem równowagę i runąłem na kamienne płyty. Poczułem przepływ mocy pod plecami. Podniosłem się powoli. Zdążyłem tylko zauważyć przerażone miny reszty, gdy poczułem, jak podłoże się porusza. Kamień przesuwał się we wszystkie strony. Jego ruchy są jednak ustalone. Nie minęło dużo czasu, a uformowały się w drużkę o czarnym kolorze, prowadzącą do Kryształowego Jeziora.
Czerń zmieniła się w błękit. Teraz rozumiem. Ruszyłem niczym zahipnotyzowany w stronę jeziora. Dokoła panowała głucha cisza. Stanąłem na brzegu wody. Obudziłem się z letargu w porę aby zauważyć przepiękną istotę. Ze środka stawu zaczęła się wyławiać nieziemska demonica. Cała w barwie błękitu z niesamowitymi zaokrąglonymi rogami z tyłu czaszki. Zaczęła kierować się w moją stronę. Ma długie błękitne włosy, błękitną skórę i diamentowe oczy. Nieziemska. Wspaniała. Podeszła do mnie i dotknęła mojej twarzy. Poczułem przy niej znajome ciepło. Już wiem kim jest, zawsze mnie wkurza i działa mi na nerwy.
Wrażenie odosobnienia znikło. Zauważyłem, że książka w mojej dłoni zniknęła, jednak to nie to mnie teraz najbardziej interesowało. Przede mną stoi najprawdziwsze wcielenie Kamienia Dusz. Ten dzień robi się coraz dziwniejszy. Usłyszałem krzyk za sobą. W tej samej chwili Posłanka zemdlała i osunęła się w moje ramiona.
Wziąłem dziewczynę na ręce. Powinienem wrócić do sędziów, ale uwielbiam robić ludziom na złość.
- Ferena!
- Tak?
- Idziemy.
Powolnym krokiem opuściłem Salę Kamienia Dusz. Raczej szybko mnie tu ponownie nie zaproszą.
~**~
Po dotarciu do domu ułożyłem dziewczynę na sofie, po czym przykryłem ją kocem, który udało mi się znaleźć. Ferena cała nabuzowana oraz nadal wstrząśnięta ułożyła się wygodnie na fotelu i poszła spać. Ja w tym czasie przyjrzałem się Posłance. Autentycznie wydobywa się z niej energia Kamienia Dusz. Wcielenia Kamienia to jedyne co przychodzi mi teraz do głowy. Wypytam ją o szczegóły, gdy się obudzi. A na razie idę spać. Widać czeka mnie noc na podłodze. Ostatnio działo się tak wiele, że aż wydaje się to nierealne.
~**~
Komentarze
Prześlij komentarz