Pierwsza Pokuta

Ten Demon, TO JA.
Ten Demon TO JA


~**~
- Idiota.
- Wielkie dzięki  za słowa otuchy - mruczę pod nosem.
- A co mam ci powiedzieć, gratuluję twojej głupoty?
- Przesadzasz. Nie jest aż tak źle.
Dostałem z pięści w łeb.
- Ała.
- Żadne mi tu ała, Demon przecież ty nigdy nie spłacisz tego długu - mówi załamanym głosem - do końca życia będziesz na usługach tego cholernego, podszywanego Króla Demonów.
- Poradzę sobie, muszę tylko znaleźć odpowiednią ofiarę.
- Chyba boską ofiarę - krzyczy - Co jest niemożliwe, ponieważ one nie istnieją.
Nie odpowiedziałem, widocznie uznała to za potwierdzenie, bo zamknęła nadającą bez przerwy przez ostatnią godzinę jadaczkę.
- Spłacę dług.
- Łaa, ale ty jesteś uparty - krzyknęła wściekła do granic możliwości - najbardziej uparty demon na jakiego natrafiłam w całym swoim życiu.
- Spłacę - mówię najspokojniej w świecie - potrzebuję tylko czasu.
Spojrzała na mnie z politowaniem, załamała ręce całkowicie się już poddając.
- Słyszałam od Cecila, że kiedyś byłeś potężnym, żądnym krwi, mordercą. Zabójca, siejący postrach nie tylko w świecie ludzi, ale i demonów. Powiedz mi co się stało, z istotą, której bał się każdy bez wyjątku? Czemu nie użyłeś swoich mocy, jesteś potężny, mimo to nawet nie próbowałeś się bronić, dałeś się pokonać.
- Cecil ma za długi język i uwielbia koloryzować, a mojej mocy nigdy nie widziałaś, więc czemu uważasz, że jestem potężny - patrzę w jej ametystowe oczy, widzę w nich stanowczość.
- Ponieważ, kiedy byłeś bliski śmierci nawet nie mrugnąłeś - chodź tego nie okazałem, te słowa mnie zaskoczyły, odwróciłem wzrok.
Spojrzałem w dal, w nocną panoramę miasta, oświetlonego tysiącami świateł. Śmierć, ale co to jest śmierć, tyle lat wmawiano mi, że to tylko zwykłe słowo. Widziałem umierających ludzi, a nawet demony, ale nigdy się tym nie przejąłem. Nawet nie mrugnąłem, kiedy usłyszałem o czyjejś śmierci, dlatego czemu miałbym przejąć się swoją.
- Mniejsza o to, powiedz, ile ty masz lat? - nagła zmiana tematu, tak do niej podobna - dwieście, sto pięćdziesiąt?
- Mogę cię zapewnić, że więcej niż ty - niezmienny wyraz twarzy.
- Znowu unikasz odpowiedzi - wzdycha - zaczynam się do tego przyzwyczajać - zakrywa twarz dłonią, długie pazury wbijają się jej delikatnie w czoło - mam dopiero sześćdziesiąt lat, wiele jeszcze nie wiem o świecie demonów, ale jedno jest pewne, jesteś inny niż naprawdę pokazujesz. Kiedyś odkryję co ukrywasz - staję przede mną i patrzy mi nienawistnie w oczy - mistrzu - krzywi się wypowiadając te słowa.
Kiedy pojawia się nowy demon, trafia on pod opiekę starszego i bardziej doświadczonego. Jego zadaniem jest wprowadzenie, zaopiekowanie się i nauczenie wszystkiego, co samemu się umie, i wie swojego podopiecznego. Ma to na celu zachowanie sekretów, informacji i użytecznych zdolności  trwałych, a także zmniejszenie śmiertelności wśród naszych pobratymców. Jednak mistrzowie nie wybierają sobie uczniów, którym mają przekazać swoją wiedzę, są oni wybierani odgórnie. 
Kamień dusz, dzięki niemu nasz świat nadal istnieje, wybiera opiekunów i uwielbia stroić sobie ze mnie żarty. Kamień wybiera różnie czasami jeden demon może mieć na głowie nawet pięcioro podopiecznych, a inny posiadać jednego, albo w ogóle nie mieć żadnego.
Zwykle silne demony dostają kilku uczniów, szczerze im współczuję, mi wystarczy, ten knypek, a to i tak za dużo.
Świat jest niesprawiedliwy. Musisz o tym pamiętać bo inaczej zgnijesz w jakimś rowie opodal.
Do niedawna nie posiadałem żadnego uciążliwego gnojka pałętającego mi się pod nogami, lecz teraz muszę znosić głośną, we wszystko się wtrącającą, ciekawską Ferene.
Męczę się już od dziesięciu lat. Zamordowałem jej poprzedniego nauczyciela, a jakoż że muszę teraz trzymać się zasad, kazano mi zaopiekować się denerwującym babsztylem i zostać jej nauczycielem. Nie nienawidzę jej, ale potrafi być bardzo denerwująca.
Ale w jednym muszę jej przyznać rację, muszę znaleźć ofiarę, a to nie będzie proste.
~**~ 

Komentarze